Kolejna karta z dziennika Anny Sapieżyny informuje nas o początkach dramatycznych wydarzeń podczas Powstania Listopadowego, rozpoczęcie szturmu Warszawy. Emisariusz został wysłany, aby rozpocząć (ostatecznie niedoszłe) pertraktacje z Iwanem Paskiewiczem. Osoby sprawujące władzę postanowiły oddać rządy w ręce ludu i to on miał postanowić, czy Warszawa się podda. Czytamy o rozpoczęciu ostrzału artyleryjskiego miasta. Ludzie uciekają z miasta,  poszukują schronienia. Część mogła je uzyskać, u konsula austriackiego. Ale czy uzyskała? Nie wiemy. Część z arystokracji warszawskiej uciekła do Jabłonnej i tam oczekuje dalszych wydarzeń.

Środa 7 września [1831 r.]

W nocy posłano parlamentarza do [Iwana] Paszkiewicza, ażeby traktować o zgodę, ale ten był daleko twardym w swoich propozycjach i opowiedział, że jeżeli jego kondyciów1 nie przyjmą to o 1-ej godzinie rozpocznie szturm. Sejm się zgromadził, rząd się naradzał, ale już to było nie wcześnie kiedy stracono samowolnie chwilę pomyślną do układów.

Bylam u konsula Austriackiego dla wzięcia paszportu dla A[dama] C[zartoryskiego] dla dowiedzenia się co się dzieje. Przyszedł Meciński, który wychodził z sesji sejmowej i powiedział nam, że sejm zadecydował, że sam traktować nie może, ponieważ już był nadto daleko zaszedł, ale że się zalimituje i daje Miastu władze się poddania i rządowi władzę zrobienia pokoju. Sądzilismy po jego mowie, że już będą jakie układy. Ocnner, konsul austriacki ofiarował dla mnie, dla Celiny i kogo tylko z sobą przywiążę schronienie w swoich domu.

Wracając od konsula przy końcu Miodowej ulicy usłyszałam, że wybiła pierwsza godzina i huk armat rozpoczął się okropny. Poszłam do Panny Kicki, ta mi powiedziała, że pojedzie z matką i siostrzeńcami do Gury o mil od Warszawy. Poszłam do Celiny, ta mi powiedziała, że chce szukać schronienia u konsula austriackiego. W pół godziny przyjechała do mnie Celina z całą familią, mówiąc, że ją Misjonarze nie chcą przyjąć i nie wie co ma robić.

Ja miałam mój kosz upakowany do wyjazdu, lecz nie mogłam się zdecydować do wyjechania. Ten huk armat tak okropny miał dla mnie w swojej okropności coś przyciągającego. Nie mogłam się od niego oddalić, bo mój Syn [Leon Ludwik Sapieha] był w nim. Damy znajome przylatywały do mnie pomieszane2,nie wiedziały co robić. Pani Łepicka miała szukać schronienia u konsula austriackiego, ja z Celiną nie mogłyśmy się zdecydować na wyjazd już. Chciałyśmy jechać do Konsula austriackiego. W tym mój syn przybiegł po piątej i koniecznie nalegał ażebyśmy najprędzej wyjechały do Jabłonnej. Powiedział, że już druga linia baterii wzięta, że w kilka godzin Warszawa będzie szturmem zdobyta. Niechciał koniecznie żebyśmy jechali do konsula. Powiedział, że bomby i ogień nie będą jego domu szanować. Nareszcie powiedział mi, że prędzej się z nim w Jabłonnie, gdyż wojsko będzie zapewne tą drogą się rejterować3. Celina też samo namówił, żeby ze mną jechała, to nas już zdeterminowało. Jak najprędzej mój syn kazał zaprzęgać [konie], wsadził nas do pojazdy i sam wrócił do ognia.

Pojechaliśmy wśród zataranowanych furgonów jadącym na Pragę. Ledwo się przedarliśmy Całą drogą słyszeliśmy huk armat i okropną łunę rozciągającą się jak Warszawa była długa. Co to był dla nas za rozpaczający wieczór. Przyjechaliśmy do Jabłonny, tam już w oberży stary [hr.] Łubieński z córką Panią Skarżyńską i z synową Panią Henryką Łubieńską. Dano nam stancję w oficynie pałacowej. Huk armat przestał. Łuna okropnie zaczęła się zmniejszać ustawicznie. Powozy jechały z Warszawy, Pan Aleksander Potocki chory przyjechał koło dwunastej. Mówił, że wyjechał z Warszawy o ósmej, że już Moskale byli na wałach, że Warszawa zapewne o tej godzinie była wzięta. O pierwszej przyjechał oficer z Warszawy. Nabajał, że Polacy odepchnęli Moskalów, że Wolska rogatka była odebraną, że sam się bił i widział to na swoje oczy. Takie łgarstwo zaspokoiło trochę wiele osób, ale my pomiarkowali4, że to była nieprawda. Zdziwiło mnie widzieć w tak okropnej chwili mnóstwo oficerów w oberży bawiących się, pijących i pijanych. Co to za noc była dla nas smutna.

1 Postulatów.

2 Zdezorientowane, obłąkane od wydarzeń.

3 Wycofywać.

4 Przemyśleli.