Kolejna karta dziennika Anny Sapieżyny rozpoczyna cykl przemyśleń dotyczących wydarzeń 8 września 1831 r. i zdobycia Warszawy przez wojska rosyjskie, dowodzone przez Iwana Paskiewicza.
Najpierw czas spędzony z rodziną, a potem spacer po mieście, najprawdopodobniej Płocku i tam rozmowa z Henrykiem Nakwaską o jego działalności podczas sejmu w ostatnim czasie. Autorka zarzuca mu brak odpowiedzialności za ojczyznę. W odpowiedzi czytamy, że czynił swoją powinność. Zapraszamy do lektury.
Piątek 9 września [1831 r.]
Cały dzień smutno i przy ciemnie przepędziliśmy w towarzystwie Zdzisia [Zamoyskiego] i Leona [Sapiehy]. Niezmiernie zasmuceni wszyscy wojskowi, nie wiedzą samo co mają robić.
Widziałam z rana P. Henryka Nakwaskiego posła bracławskiego przechodząc i nie mogłam się wstrzymać żeby mu prawdy nie powiedzieć – pięknie państwo radzili, czekałam Odpowiedział mi uciekając – czynię moją powinność. Ja mu odpowiedziałam: [Że] powinność młodzika jak W[ielmożny] Pan było się bić za Ojczyznę, ale nie krzyczeć na sejmie nie do rzeczy.
Mielimy wielką niepewność czy pojedziemy do Płocka i z stamtąd do Prus, czyli wrócimy do Warszawy. Koło Płocka uwijają się kozaki, które mogliby napaść na nas, więc zdecydowałam się wrócić do Warszawy.