Kolejna karta z dziennika Anny Sapieżyny. Dwa tygodnie po nocy sierpniowej dowiadujemy się o kolejnych faktach, ale także o jednym z punktów widokowych w Warszawie w okresie powstania listopadowego, jakim był kościół luterański. Na kartach pamiętnika czytamy o powrocie do domu Leona Ludwika Sapiehy, syna Anny.
Poniedziałek 29 sier[pnia] [1831]
Dzisiaj o dwunastej byłam z Państwem Lepickim i Panną Teresą na kopule kościoła luterskiego1, tam jest zawsze dwóch oficerów, którzy z teleskopem uważają [na] wszystkie poruszenia nieprzyjaciół. Widziałam przez teleskop wyraźnie wojska Rosyjskie rozłożone pod Raszynem.
Wielce się dziwiłam jak porządnie i czysto jest utrzymywany kościół po wszystkich schodkach, po wszystkich gankach. Nie ma najmniejszego kurzu.
Wieczorem był u mnie Pan Malinowski, obywatel z Wołynia, powiedział, że dnia 15 [sierpnia] wracał ze wsi gdzie był odwiedzić przyjaciela do Warszawy przez Wolskie rogatki. Wieczór właśnie w ten czas kiedy lud tam spełniał rzeź, że nie mogąc jechać dalej stanął w gospodzie gdzie był szynk. Po skończonej rzęzi część ludu poszła zabijać na Franciszkańską ulicę. Niektórych aresztowanych a wiele poszło do szynku [gdzie] słyszał rozmowy wielu ludzi z pospólstwa, którzy popełnili te zabójstwa nie widząc w nich żadnej zbrodni tylko karę sprawiedliwą. Tak umysły prostego ludu partia Jakobinów2 skrzywiła, tak przez 9 miesięcy pozwalano pisać rozmaite gazety, które tylko truły umysły fałszywymi wyobrażeniami a nikt rozsądny nie odważył się prawdę pisać. Lud Warszawski się zdemoralizował.
Od dwóch dni [za]uważano poruszania w Wojsku Rosyjskim obawiano się ataku miasta i od dwóch dni mój syn [Leon Ludwik] przybył nocy pod gołym niebem.
1 Chodzi o kościół pw. Świętej Trójcy w Warszawie, należący do Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego.
2 Stronnictwa Patriotycznego.