Kolejne karty dziennika Anny z Zamoyskich Sapieżyny. 9 sierpnia 1831 roku.

Woysko nasze iest w Bolimowie co dzień są narady woienne, a rezultatem ich że się nie biją. Zdaje się że rada Woienna uznała, że wygrana iest trudna i kosztowałaby przynajmniey 10 000 ludzi. Celem iey iest zachować woyska ale z drugiej strony ieżeli Woysko nasze nie będzie się bić z [Iwanem] Paszkiewiczem póki korpus iego iest odosobniony wkrótce ten korpus będzie powiększony złączeniem Rydygiera z nim. Zdaie się, że plan Rossian iest unikać bitwy, ale tak otoczyć Warszawę i Woysko nasze żeby ich zmusić do poddania się przez głów. Stane naszego kraiu i naszego woyska iest okropny. Iest ieszcze przeszło 30 000 Walecznego Woyska 120 Armat, poddać się z takimi siłami iest hańbą bić się bardzo trudno z korzyścią bo że wszystkich stron nieprzyjaciel iest mocniejszy zamykać się Warszawie nie podobna, bo głód zmusi do poddania się. W tak okropney chwili wszystko się rozprzega każdy co innego radzi każdy co innego chce. W Woysku iest partya za Skrzyneckim iest partya przeciwko niemu boią się nawet żeby nie przyszło do tego żeby go kto nie zabił.

Dzisiaj o 6ej godzinie po południu poiechała deputacya z Warszawy deputacja ta była wybrana przez seym do kwatery główny w tey depuyacyi są X. Adam Czartoryski i Wincenty Niemoiowski od rządu. Od senatu Antoni Ostrowski Wężyk. Z izby Poselskiej Dembowski, Szklarski, Swirski, Morawski Piotr, Tyszkiewicz Wincenty. Celem tey depuyacyi iest roztrząsnąć czynności Woienne naczelnego Wodza dlaczego nie otoczył bitwy i przedsięwziąść plan iaki czym czynności dobrych.

Dzisiay o 3 po po południu była u mnie Pani Falkowska przestrzegając ze chcą A. Cz. zabić żebyśmy się mieli na ostrożności za dwie godzin[y] później była druga osoba z takim ostrzeżeniem, że klubiście pomiędzy sobą mówią że trzeba rozpocząć czynności od zabicia X. Cz., [Jana] Skrzyneckiego i Marszałka Symowego [Władysława Ostrowskiego]. Wieczór Donsiewicz przybiegł do mnie oznaymił, że Oleszyński go przestrzegł, że się zbierają jaki[e]ś tłumy na ulicy i groża że póydą zabić A.[dama] C[zartoryskiego] ia posłałam Sciakiewicza żeby chodził po ulicach i widział czyli są iakie tłumy a w przypadku gdyby te widział ażeby zaraz po gwardyę Narodową i ią przyprowadził na obronę mego domu i mnie. W półtorey godziny Sienkiewicz wrócił nie zastawszy żadnych tłumów na ulicach. O 10 tey Panna Kicka przyjechała do mnie z dwoma sistrzeńcami prosząc abym z nią poiechała y noc przebyła bezpiecznie w iey domu, ia podziękowawszy iey czule nie przyjęłam tego gdyż spodziewałam się ze moy dom nie będzie napadniętym a nie chciała ani moim ludziom ani pospólstwu pokazać że się boię gdysz to by mogło wszcząć myśli których możenie maią. W istocie dobrzem zrobiła żem siedziała w domu bo noc przebyła nayspokoyniey. Panna Kicka z Siostrzeńcami i Pan Łępicki pili ze mną herbatę i siedzieli u mnie do dwumastey.